Druga strona medalu 18 maja 2020, 13:01 Jeśli nie znalazłeś odpowiedzi na swoje pytania w tym artykule, powiedz jak możemy to poprawić.
Temat: Straszne drugie małżeństwoNawet nie wiem od czego zacząć, wiem tylko, że jestem w punkcie, gdzie czuje się całkiem osaczona i nie mam pojęcia co mam w tym całkowicie sama i praktycznie codziennie czuję, że za chwilę głowa mi moją ostatnią deską w małżeństwie trzeci to moje drugie w życiu ten jeden jedyny błąd,za który płacę dwa lata,płaci też moje dziecko,albo i oboje 4 lata temu byłam najszczęśliwszą osobą na świecie-nosiłam ukochane maleństwo pod sercem,miałam swój dom,męża,z którym się dobrze dogadywałam,za którego oddałabym wszystko-to był związek trwający 10 dziecko zdecydowaliśmy się po około 8 latach bycia nagle gdy synek się urodził wszystko się rozwaliło-były mąż znalazł sobie kochankę i zostawił mnie z 1,5 rocznym było przy mnie nikogo,zostałam sama z pracą na pełen etat,z maluszkiem,z domem na utrzymaniu-ogrzewaniem węglem,dzwiganiem mi matka,zajęła się dzieckiem,pomogła z była dla mnie wsparciem tylko częściowo-nigdy mnie nie akceptowała do końca,jest bardzo surowa,traktuje mnie zawsze jak dziecko specjalnej długa historia,równie tragiczna jak moje obnecne życie, nie będę teraz o tym i były mąż dali mi mocno w się,ponieważ ex męża kochałam i byłam szczęśliwa w małżeństwie, trzymałam się tylko dla synka i dzięki pomocy obecnego i tu przechodzimy do meritum obecnego męża poznałam przez była od razu wiedzieć, że coś jest z nim nie tak,bo nic bardzo nie ukrywał,ale byłam wtedy na lekach,niedoceniona,porzucona,w dołku-po prostu GŁUPIA. ten jeden jedyny raz w tak mi ciężko teraz tym bardziej-co komu zrobiłam, prowadziłam spokojne życie,byłam dobrym człowiekiem,dlaczego musiało mnie to spotkać i musiałam na swej drodze spotkać jego??W każdym razie mi z domem, przejeżdżał dla mnie co tydzień prawie 200 km,aby w weekend pomóc przy domu no i oczywiście być ze tygodniu rozmów i 1 spotkaniu wyznał mi miłość,a ja głupia spragniona czułości i dobroci kocha mnie i małego, że nie odpuści,że pomoże we wszystkim i będzie zgrzyty-zaczęło się od zazdrości o byłego męża-nie rozumiał, że przecież mały musi się z tamtym spotykać i ze dwa razy coś tam się wściekał o to-myślałam, e tam, zazdrosny,normalne i jeszcze mi to mąż,nazwijmy go A.,gdy się poznaliśmy,był kawalerem po dwóch poważnych związkach - jeden 7 letni,drugi około 5 letni. Były między nami kłótnie-chciałam zerwać z nim,ale już wtedy na samą myśl, że zostanę sama,dostawałam prawie pomagała przy małym,ale dawała mi ostro popalić,nie miałam wsparcia w nikim,byłam samiutka,a on mi dawał jakąś namiastkę podobało mi się, że jest nieco chamski,gruboskórny i wulgarny-lubił alkohol,palił jak smok. Jednak dla mnie rzucił palenie i tak nie pali do tej pory. 3 jestem z domu - przepaść w wychowaniu-ja w kokonie,bez kłótni rodziców,bez przekleństw,bez palenia,słowem dobry dom. On w domu,gdzie można było wszystko-sprowadzać dziewczyny,z czego korzystał,bawić się do upadłego-jego matka jest bardzo rozrywkową tak dotarliśmy do było we mnie miłości-mogę to kochałam tego człowieka,byłam mu wdzięczna, że był dla mnie,że pomagał,ale chciałam się wycofać,bo czułam podskórnie, że to nie człowiek dla mnie-ja chciałam kogoś delikatnego,wrażliwego,z nim nie było szczególnie rozmowy,a jeśli już,to wszystko żartem,żarty grubiańskie,chamskie. Chciałam się wycofać,powiedział,że nie pozwoli mi,że jeśli z nim zerwę,to on straci cały szacunek do rodzaju wtedy też lekko wyczuwałam,że jest się,że jeśli z nim zerwę,powie byłemu mężowi i będę miała orzekanie o winie i zabierze mi się całkowicie w tym wszystkim,ja dziewczyna z dobrego domu,nagle rzucona w wir prawdziwego okrutnego życia bez ukochanego dotąd męża przy boku,który stał się najwięjkszym wrogiem i wierzyłam już w nic,tylko padłam ofiarą za niego i przeprowadziłam się do jego się zaczęło Zaczęły się kłótnie-owszem,ja nie jestem bez winy-dokuczałam mu o jego przeszłość,barwną,o to, że nie poświęca nam czasu, że nie umie nawiązać więzi z moim z pracy,szedł na górę,oglądał teledyski lub =siedział na necie,ja siedziałam sama z dzieckiem,jak chciał z nami spędzać mojego synka się praktycznie nie się wyzwiska,mówił do mnie spier... mi stąd. Zaczęłyu się osobne cierpiało,bo kłótnie były praktycznie na porządku że z powodu niedobrania się-przeraziłam się co do jego towarzystwa - kryminalista,który zabił człowieka,spotkania towarzyskie z jego znajomymi polegały na tym, że chlali do upadłego, dzieci patrzyły na to,a oni klęli jak spotkanie ze znajomymi męża - leci teledysk kolega pyta: dalej jesteś taki napalony na tą piosenkarkę? Mąż przy mnie: No pewnie, zawsze byłem. Acha,wieczór przed ślubem spędziliśmy osobno-na ślub rzyjechał brat męża z daleka - wieczór spędzali razem - mąż do brata: ty wiesz jaką ona (ja) ma zajebistą koleżankę? Jezu,jaka dupera! No właśnie,to też mnie zaczęło razić w mężu - po okresie początkowego zauroczenia mną stracił nie wychodziliśmy,przyglądał się na kobiety,wręcz odwracał tej pory się tego leciał jakiś film padał tekst: ale mnie czułości zero-poszliśmy do kina,popłakałam się bo zabili chłopca,A."Jezu i czego tu ryczeć!" Byłty jego urodziny,przyszli znajomi, przesiedział cały czas na facebooku,sprawdzając "posty od dupeczek". Dlaczego z nim dalej siedziałam????Bo nie miałam i nie mam SIŁY żeby znowu się podnosić, zaczynać wszystko od jak bezwolna codziennie dlaczego nie mogę mieć normalnego domu,normalnych codziennych spraw, muszę być ciągle w zawieszeniu,załatwiać poważne sprawy,podejmować życiowe decyzje. No i urodził się nasz wspólny ciąża to był koszmar. Raniliśmy się wzajemnie,od męża nie zaznałam nawet odrobiny wracałz pracy, zero rozmowy, dzwoniły ciągle koleżanki, z nimi rozmawiał,ja "byłam zbyt nudna,bo ciągle siedzę w domu o czym ze mną gadać"??Dodam, że od 18 roku życia zarabiam na siebie,pracowałam jako nauczycielka, 10 zrezygnowałam z pracy,bo z powodu przeprowadzki nie miałam innego razu znalazłam nową,niezłą. Nigdy nie pochwalił mnie z tego powodu, zresztą nigdy nie pochwalił z żadnego ciąży czułam się bardzo źle - wyzywał mnie od flej,przyznał, ze się byłe określał mianem "laleczek". Poprzedniczka moja była pustą głupią zdradzaczką (z A. zdradziła męża), która robiła ciągle przy swoim wyglądzie,ale ona mu się podobała bardzo,ja obecnym mężu moje poczucie własnej wartości leży i mu się bowiem kobiety wypachnione,eleganckie,zrobione,podoba mu się No mi daleko do czegoś zwykłą kobietą,jakich mnóstwo na ulicy i szczerze to jest mi tak właśnie dobrze,chciałabym być kochana za wnętrze,mieć dobry, czuły związek z kimś kto docenia mnie nieważne jak wyglądam, chociaż po ciązy,z dwójką dzieci i pracą na pełen etat nie wyglądam super,to nie jestem ani gruba,ani odstraszająca. Przeglądając się w oczach męża tak jednak się słyszałam, że na jakąs aktorkę "przynajmniej jest na co popatrzeć", "ale ładna". Gdy ja się w coś ubierałam zero komentarza, jedynie "czy na pewno w tym idziesz"?Krótko mówiąć mężowi się absolutnie nie podobam, to się po prostu czuje. Dodam, ze w ciąży nawet mnie nie dotykał, "bo jesteś w ciąży, nie ma co"Kompletnie go nie ruszam jako kobieta. Seks jest wtedy,gdy on odczuwa potrzebę, nie dlatego, że ja go rzecz - traktowanie mojego źle prze urodzeniem się wspólnego dziecka - obecnie jest już całkiem do niczego. młodszy synek to cud świata - sprytny,kochany,mądry, dziecko? "ja wreszcie zrobię z ciebie porządek,do tej pory cię ty;lko rozpieszczali" wykrzyczane do 2 latka!!!!!!Gdy mój synek (który przez te wszystkie przeżycia stał się nerwowym dzieckiem, nie lubi męża) go prowokuje - np. próbował kopnąć kota, mąż go szarpnął. Obecnie staram się nie zostawiać synka samego z mężem, tym bardziej we 3 - ponieważ, jeśli małemu coś zrobi, jak to dziecko, obawiam się, żę oberwałby od męża jest to, że A. robi wszystko w białych rękawiczkach. Jest agrwsywn w stosunku do mnie. Nie pamiętam kiedy pierwszy raz mnie poszarpał. Potem było łapanie mocno za głowę, ściskanie twarzy, trzymanie leżałam w szpitalu po porodzie, z niską hemoglobiną, nie mogąc się podnieść do dziecka,zostałam spoliczkowana przy innych paniach na sali. Powód? Mąż przyszedł z synkiem starszym - byłam rozedrgana, histerycznie błagałam aby mały przychodził jak najczęściej.,wykrzyczał mi, że on nie ma czasu ciągle go przyprowadzać, a gdy złapałam za telefon aby zadzwonić do byłego męża, aby zabrał małego na weekend (bo idąc do szpitala miało być tylko na 3 noce, niestety przez niską hemoglobinę mnie przetrzymali), obecny mąż mnie uderzył po twarzy, przy przerażonym pisząc to, nad swoim przerąbanuym życiem, nad tym jest xcżłowiekm cholerycznym,nie lubi mojego starszego się,przyrzeka, że tak nie jest, a ja jako matka widzę da się tego dwa razy - raz spakowałam wszystko, wynajęłam transport i uciekłam po tym, jak w supermarkecie wydarł się na mnie, że rozmawiam z koleżanką przez telefon zamiast robić z nim zakupy. Przenocowałam w hotelu z synkiem, rano się wyprwoadziłam. W jego telefonie, który złapałam w kłótni, znalazłam strony porno. Potem powiedział, że znalazły się tam, ponieważ to dla mnie obrzydliwym jednocześnie dlaczego mi ciężko odejść?Bo: rzucił papierosy, picie, pomaga mi przy dziecku, które (swoje) kocha bardzo. Bo coś tam stara się być miły dla mimo że się stara, i przyznał, że był głupi wtedy, ja nie potrafię zapomnieć!!!!Skoro wtedy taki był dla mnie, to czy może się zmienić??3 tygodnie temu byliśmy na wczasach - przy dzieciach rzuca teksty typu: "a może i Olciowi (młodszy) kupmy coś, z nie tylko Mareczek się liczy??Albo kolejna sytuacja" Tobie Mareczku mama zawsze pójdzie na rękę, bo jesteś jej kochany syneczek, rzucone z ironią do 4 latka!!!!!Mam dość tego życia. Mam dość życia gdzie jest zero rozmów, mąż jest człowiekiem, który jest ciągle zmęczony, nie ma między nami żadnej więzi, żadnych głębszych rozmów. Rozmawiamy tylko o dzieciach, zero błysku w oku na mój widok, takie skapciałe stare małżeństwo. Chodziliśmy na terapię - ja ją przerwałam, bo nie mogłam słuchać zarzutów jaka to nie jestem, słychać było jak go rozczarowałam, jak mnie nie wiem że ten post nie jest sójny, ale późna godzina, ja nie mogę spać, bo wieczorem zeszliśmy posprzątać, ja usiadłam na komputer i zasiedziałam się, A. w tym czasie w ciszy posprzątał za mnie i oddalił się na górę, bez słowa, obrażony, że nie pomogłam oddzielnie, a ja tak nie potrafię. Nie umiem życć bez miłości, bez czułośći, ciągle z przekonaniem, że nie jestem ani pożądana, ani lubiana, że to jakoś leci, że jest spokój przez kilka dni (w miarę oczywiście, bo ciągle muszę pilnować swojego synka, żeby nie zrobił krzywdy małemu, bo oberwie "ustnie" od męża - a to boli bardziej niż razy), a potem nagle takie teksty przy dziecku "on ma swojego ojca, czemu to ja mam się z nim szarpać z rolkami"??Mąż serwuje nam huśtawkę emocjonalną - jak jeszcze nie było drugiego synka, gdy mój przychodził rano, mąż odwracał się du.. od niego, nigdy z nim nie próbował porozmawiać, miło się pobawić, zawsze są to dziwne zabawy bez czułości, polegające na szarpaniu, ciągle znudzony, zmęćzony. I mną i moim synkiem. Dobrze tylko w miarę jets jak synek jest u babci, jeździ co jakiś czas na tydzień, wtedy mąż jakby się odpręża, hołubi małego,piszczy do niego, całuje kolejna rzecz - traktowanie małego przy moim synku - ciągłe ob. ściskiwanie, obcałowywanie, wołanie "syneczku chodź do tatusia" a mój stoi biedny i patrzy. On syneczkiem jest tylko wtedy gdy się pokłócimy i mąż boi się, że sięwyprowadzę. Wtedy łapie mojego synka, obcałowuje, nazywa się jego tego człowieka. Jednocześnie tak bardzo chciałabym mieć rodzinę, wiem, ze nie mam już na nią nigdy szansy - pod 40 z dwójką dzieci nie rzucę się nigdy więcej na byle co. samotność mnie przerazą. Z drugiej strony, takie życie jak teraz powoduje u mnie depresję - brałam przez jakiś czas leki, nic nie pomagały i nie chcę się truć, muszę żyć dla dzieci, mój synek nie ma nikogo poza mną.

Czekam na operację, coś u mnie wykryli na jelicie grubym, boję się, że mogę z tego nie wyjść. Parę razy chciałam z nią pogadać, ale ona nie chce słuchać. Mówi, że mnie nienawidzi. Jesteśmy same na świecie, właściwie nie mamy żadnej bliskiej rodziny. Jakby mnie zabrakło, nikt jej nie pomoże.

Mój mąż od wielu lat próbuje odciąć mnie od mojej rodziny. Mam tylko 70-letnią matkę i brata, który często pracuje za granicą i mamy mały kontakt. Ponieważ mój mąż ich nie lubi (szczególnie oczywiście teściowej), przestał do nich jeździć. Szczęście, że mnie nie zabrania wizyt, ale obraża moje uczucia względem ukochanych mi osób. Gdy oni przyjdą do nas (co zdarza się raz na rok, choć mieszkamy 15 km od siebie ), maż udaje, że ich nie ma i zamyka się w pokoju. Gdy nadchodzi wigilia lub inne święta, muszę wybierać między spędzeniem jej w swoim domu a odwiedzeniem samotnej i starej matki. Ostatnio wymyśliłam, że co roku jestem w innym domu. Skutkiem było to, że mama omal nie dostała zawału i przepłakała cały dzień. Miałam ogromne wyrzuty sumienia. Z drugiej strony wiem, że cokolwiek zrobię, to będzie źle, bo ktoś będzie cierpiał. Druga strona medalu, to rodzina mojego męża. Chciałam dać mu dobry przykład i przyjmuję ich zawsze dobrze. Ponieważ mieszkaja daleko, mogą nocować i są przeze mnie obsłużeni bez zarzutu. Oni również nie lubią mojej matki - zauważyłam, że mój mąż musiał ich nastawić, bo traktują ją i przy okazji mnie jak wroga. Dziś rano wybierali sie na wycieczkę (oczywiście beze mnie, bo ja pełnię tylko rolę służącej). Myślałam, że mąż podziękuję mi za moja pracę, ale on powiedział, że mnie nikt nie lubi, ani mojej chamskiej rodziny... To, że piszę o tym do obcej osoby oznacza, że naprawdę nie umiem sobie z tym poradzić. Wiem tylko jedno - jeśli mąż nie szanuje mojej rodziny, to tak jakby nie szanował mnie... Witaj! Niestety twoja diagnoza wydaje się słuszna. Mąż nie traktuje cię tak, jak powinno traktowa się osobę, którą się kocha. Ba! nie traktuje cię nawet tak jak osobę, którą się szanuje, choćby z racji spędzenia tylu wspólnych lat razem - na dobre i na złe. Zachowuje się jak władca, któremu się wszystko należy i który postępuje według swoich własnych zasad. Długo próbujesz się z tym godzić ale moim zdaniem chyba czas, abyś trochę podniosła głowę. Skoro i tak on nie jest zadowolony, skoro, jak piszesz i tak będzie "źle", to rób tak, jak uważasz za słuszne i właściwe. Nie zrywaj kontaktu z rodziną - to chyba jedyne osoby, od których dostajesz trochę ciepła. Nie staraj się być zawsze "correct" wobec ludzi, którzy mają cię za służącą. Oni i tak nie doceniają tego co robisz i nie widzą twoich starań - to po co się męczyć? Jeśli ty nie zaczniesz sama siebie szanować i tego szacunku wymagać, to nie będą cię szanować inni. Pozwoliłaś mężowi wejść sobie na głowę, pozwoliłaś, aby cię zdominował i zaczął sobie rościć prawo do decydowania, co masz robić i co jest dla ciebie właściwe. Ty, jako osoba dobra i spolegliwa myślałaś, że twoja dobroć, spokój ukoi burze i nauczy męża dobrego postępowania. Niestety stało sie inaczej. Jesteś młoda i zapewne samodzielna i silna (jak każda taka osoba, tylko sama w to nie wierzysz), zacznij podejmować własne decyzje, nie oglądając się na męża. Jeśli tam "nikt cię nie lubi" to znajdź ludzi, którzy będą cię lubić i poważać. Nie daj się tłamsić i poniżać, bo to jest poddawanie się domowej przemocy. To osłabia i odbiera chęć do życia. Nie daj się! Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta Tatiana Ostaszewska-Mosak
a kadra kierujĄca to druga strona medalu starszy mistrz-Śmiech na sali wiedza ogromna 2 lata pracy w zakŁadzie m[usunięte przez moderatora] niewiele wiĘcej. no pseudo brygadzista k[usunięte przez moderatora]ktÓry sie nawet wysŁowiĆ nie potrafi najsŁabsze ogniwo z. z-3.miaŁ zostaĆ zwolniony. Dołącz do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 17 ] 1 2011-09-09 16:03:27 moniaCo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 8,924 Temat: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaPostanowiłam założyć taki sobie sytuację, że mąż lub żona zdradzili swoją ślubną połówkę. Było ciężko, łzy, nieprzespane noce. No ale w końcu zdrajca (zdrajczyni) wyraził skruchę, żal z powodu tego o się zacząć wszystko od nowa!I tu pojawia się pytanie do zdradzających. Jak Wy znosicie brak zaufania, smutki swojego męża, fakt sprawdzania, szpiegowania, kontrolowania nie podcina waszych dobrych chęci?Czy zdradzona strona powinna mimo bólu, zawodu dać ten kredyt zaufania? Bo to jednak chyba ułatwia budowanie życia od ciągłe ciosanie kołków na głowie, podejrzenia, wymówki zniechęcają czy mobilizują do lepszego starania?Ciekawa jestem Waszych opinii! 2 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-09-09 17:46:12 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansa smutnamonia napisał/a:...A ciągłe ciosanie kołków na głowie, podejrzenia, wymówki zniechęcają czy mobilizują do lepszego starania?Ciekawa jestem Waszych opinii!ZNIECHĘCAJĄ - kropla drąży skałę. Ile czasu można znosić wciąż to samo? Owszem "kara" (konsekwencje czynu) musi być, ale każda "kara" powinna mieć kiedyś koniec. Inaczej może nastąpić zmęczenie materiału i zniechęcenie do starań - bo ile można się starać bez pozytywnych skutków? "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 3 Odpowiedź przez pestkaja 2011-09-10 19:50:08 pestkaja Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 1 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaWitamjakieś 7 l lat temu mój ukochany doznał tego strasznego poniżenia, przyznać ale to właśnie ja spowodowałam to ze mezczyzna który darzył mnie miłością i zaufaniem poczuł sie nic poczatku chciałam odejsc od niego bez slowa,nie mogłam sobie darowac ze jestem tak głupia,przeciez go wszystko i skoro mnie kochał to powinien zrozumiec ten wybryk-przyznałam miesięcy zeszło nam na wyjaśnienie tej sytuacji ale wybaczył mi,był wdzieczny za jak to w życiu mimo wybaczenia nie było tak bosko, przepłakałam wiele dni i nocy (bo często słyszałam od niego wyzwiska,wysmiewanie i słowa pogardy ale zasłużyłam sobie,wiec znosiłam wszystko,nie zniecheciłam sie wciąż kochałam .Kochałam nawet wtedy gdy mój ukochany powiedział,ze dokonał zemsty-odpłacił mi ,,pięknym za nadobne,,.Jak się czułam?nie było we mnie złości,rozpaczy-tak prawde mówiąc to nawet troche mi ulżyło(miałam jedynie zal za to ze zdradził mnie z osoba która była mi rodziną,dosyć bliska,zdradził mnie z moją kuzynka,nie mogłam zrozumiec dlaczego? ale powiedział że jakos tak wyszło,ze to ona spowodowała taka sytuacje a on był pijany i myslał ,,dlaczego nie,zemszcze sie niech poczuje to samo) .Znowu zaczeły się wyjaśnienia i rozmowy ale tym razem postanowilismy ze jesli chcemy byc razem,to nie bedziemy robić nic,nie bedziemy się kontrolować,nie bedziemy sie dopytywać o szczegóły,nie bedziemy za wszelką cene udowadniac sobie że jesteśmy tak sie stało,bylismy razem,byliśmy szczerzy i kiedy nadszedł czas kazde z nas zaufało drugiemu na nowo ale zajeło to naprawde dużo czasu. Oczywiscie żadne z nas nie zapomniało i raczej nie zapomni nigdy ale dzis kiedy mnięło 7 lat jestesmy szczesliwi (i wtedy 7 lat temu nigdy nie pomyslałabym że kiedys będe sie śmiała ze zdrady) a teraz to czas temu nasza 5 letnia córka( bawiła sie z tata w nazywanie zwierzatek i powiedziała do taty ,,A TY MASZ ROGI!!! HI HI,, a tata na to,,WIEM,, i wszyscy wybuchneliśmy bardzo wdzieczna mojemu mężczyznie ze dał mi jeszcze jedną szanse,ze dał mi czas na to zebym mogła go zrozumiec a on mi zaufac,ale wiem zę krzyki,obelgi i katowanie drugiej połówki nie wniesie do związku nic rozmowa i szczere odpowiedzi na każde zadane pytanie i czas,czas ,czas uleczą najgłębsze rany,o ile naprawde sie kogoś kocha. 4 Odpowiedź przez moniaCo 2011-09-10 23:14:37 moniaCo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 8,924 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaWiesz pestkaja, mnie również chodziło po głowie, żeby się zemścić i nieraz mu wykrzyczałam w gniewie, że powinien poczuć jak to jest, ale myślę, że sama bym się źle z tym nadzieje, że faktycznie czas uleczy rany!Dzięki za Twoją historię! 5 Odpowiedź przez Maja66 2011-09-12 12:08:25 Maja66 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-05 Posty: 1,118 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansa Smutnamonia napisała:" ciągłe ciosanie kołków na głowie, podejrzenia, wymówki zniechęcają czy mobilizują do lepszego starania?"Po obserwacjach swoich (jestem co prawda osobą zdradzoną) wiem, że ciosanie kołków zniechęca drugą stronę do starania. Z jednej strony się nie dziwię, bo wszystko w nadmiarze wkurza, a tym bardziej wymówki. Dobrze to rozumiem, i staram się nie wypominać już. Wiadomo, że jest to trudne dla nas zdradzonych, płaczę wtedy z bezsilności i on już wie, że znowu myślę(mimo, że jeszcze nic nie powiedziałam). Twierdzi, że sama się wykańczam, że przecież zdecydował sie zostać to juz nic nie bedzie kombinował, że sie wyleczył itd, itp i po co on się stara skoro ciągle mu nie wierzę? Dlatego, gdy postanowiliśmy naprawiać nasz związek przeszłość należy zostawić za sobą, trudne jak cholera i nie wypominać przy każdej okazji. Zdradzony wie, że źle zrobił i chce abyśmy mu naprawdę wybaczyli. Ja mężowi wybaczyłam i gdy kolejny raz coś mu wytknęłam to powiedział:"Ty mi chyba jednak nie wybaczyłaś" :-(od tego momentu zaczęłam kontrolować siebie, aby jednak nie wypominać bo to w niczym nie pomaga a może zaszkodzić. Ale tak wogóle szystko zależy, ile czasu mineło od zdrady. Wiadomo, że na początku bedzie się często wracało do tego tematu, wszystko jest swieże. Lecz mija czas, u mnie ponad rok to nie mogę przecież ciągle wracać mimo , że nie zapomniałam bo mogę wszystko zniszczyć. pozdrawiam, trochę haotycznie napisałam, lecz sedno chyba jasne;-) Trzeba marzyć tak, jakby się miało żyć całą wieczność i żyć tak, jakby się miało umrzeć jutro. /James Dean/ 6 Odpowiedź przez kicia1978 2011-09-12 13:20:21 kicia1978 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 235 Wiek: 33 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaJestem świeżo zdradzoną żoną. Odkryłam wszystko sama, ile to trwało, jak ona wygląda, gdzie mieszka, czym się zajmuje i czyje jest jej dziecko. Im bardziej odkrywałam prawdę tym bardziej miałam ochotę zemścić się na niej i moim mężusiu. Za te 3 lata kłamstw, wykrętów, braku czasu dla mnie i dzieci - zwłaszcza dzieci. Ból, cierpienie, rozpacz tym żyje dradzona żona i planem zemsty........ Sms-y od jego kochanki do mnie bolały jeszcze bardziej, ale dodawały mi siły aby odkrywać więcej prawdy o ich związku. Teraz wiem że zależy jej aby mój mąż przy niej został.......a ja nigdy na to nie pozwolę. 7 Odpowiedź przez moniaCo 2011-09-12 14:52:58 moniaCo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 8,924 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansa Maja66 napisał/a:Smutnamonia napisała:" ciągłe ciosanie kołków na głowie, podejrzenia, wymówki zniechęcają czy mobilizują do lepszego starania?"Po obserwacjach swoich (jestem co prawda osobą zdradzoną) wiem, że ciosanie kołków zniechęca drugą stronę do starania. Z jednej strony się nie dziwię, bo wszystko w nadmiarze wkurza, a tym bardziej wymówki. Dobrze to rozumiem, i staram się nie wypominać już. Wiadomo, że jest to trudne dla nas zdradzonych, płaczę wtedy z bezsilności i on już wie, że znowu myślę(mimo, że jeszcze nic nie powiedziałam). Twierdzi, że sama się wykańczam, że przecież zdecydował sie zostać to juz nic nie bedzie kombinował, że sie wyleczył itd, itp i po co on się stara skoro ciągle mu nie wierzę? Dlatego, gdy postanowiliśmy naprawiać nasz związek przeszłość należy zostawić za sobą, trudne jak cholera i nie wypominać przy każdej okazji. Zdradzony wie, że źle zrobił i chce abyśmy mu naprawdę wybaczyli. Ja mężowi wybaczyłam i gdy kolejny raz coś mu wytknęłam to powiedział:"Ty mi chyba jednak nie wybaczyłaś" :-(od tego momentu zaczęłam kontrolować siebie, aby jednak nie wypominać bo to w niczym nie pomaga a może zaszkodzić. Ale tak wogóle szystko zależy, ile czasu mineło od zdrady. Wiadomo, że na początku bedzie się często wracało do tego tematu, wszystko jest swieże. Lecz mija czas, u mnie ponad rok to nie mogę przecież ciągle wracać mimo , że nie zapomniałam bo mogę wszystko zniszczyć. pozdrawiam, trochę haotycznie napisałam, lecz sedno chyba jasne;-)Masz rację Maju, że nie można wypominać bez końca! Być może, u mnie to wszystko jest jeszcze zbyt świeże i dlatego, gdy ból tak rozsadza serce, to na usta cisną się różne słowa!Pamiętam, że kiedyś przy jakiejś okazji znów powiedziałam jakąś złośliwą uwagę. Mój mąż wtedy zdenerwował się i powiedział, że on będzie już naznaczony na całe życie! Zastanawia mnie psychika człowieka. Zostaje skrzywdzony, zraniony, a mimo wszystko kocha tego swojego zdrajcę! Oczywiście nie generalizuję, bo każdy człowiek jest inny i każda doznana krzywda jest innego kalibru!Pozdrawiam! 8 Odpowiedź przez moniaCo 2011-09-12 15:00:00 moniaCo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 8,924 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansa kicia1978 napisał/a:Jestem świeżo zdradzoną żoną. Odkryłam wszystko sama, ile to trwało, jak ona wygląda, gdzie mieszka, czym się zajmuje i czyje jest jej dziecko. Im bardziej odkrywałam prawdę tym bardziej miałam ochotę zemścić się na niej i moim mężusiu. Za te 3 lata kłamstw, wykrętów, braku czasu dla mnie i dzieci - zwłaszcza dzieci. Ból, cierpienie, rozpacz tym żyje dradzona żona i planem zemsty........ Sms-y od jego kochanki do mnie bolały jeszcze bardziej, ale dodawały mi siły aby odkrywać więcej prawdy o ich związku. Teraz wiem że zależy jej aby mój mąż przy niej został.......a ja nigdy na to nie Tobie jest o wiele ciężej i trudniej niż mnie! Mąż oszukiwał Cię tyle czasu, no i jest jeszcze dziecko z tego że sama wszystko odkrywałaś, składałaś tę układankę w jedną i jeszcze ta wredna baba, która zatruwa Ci jest dobra na krotką metę, ale na pewno przez chwilę można poczuć jakąś ulgę!Powiem Ci szczerze, że w Twojej sytuacji nie jestem pewna, czy chciałabym męża z jeśli okaże się, że to dziecko jest faktycznie Twojego męża, to one będzie obecne w Waszym życiu już do alimenty, a do tego różne okazje typu urodziny, święta. Mąż będzie jeździł w odwiedziny do dziecka, a Ty będziesz wariować w domu!Życzę Ci mimo wszystko wiele siły i determinacji w swojej walce, oby Twój mąż był tego wart!Trzymaj się! 9 Odpowiedź przez kicia1978 2011-09-12 15:21:23 kicia1978 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 235 Wiek: 33 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaDzięki. Fakt - sama się boję tego co mnie czeka. Tak naprawdę nie znam jeszcze całej prawdy i nigdy się jej już raczej nie dowiem. Nie wiem jak będzie wyglądać nasze życie, bo jak narazie nie jest dobrze - przynajmniej z mojej strony. Facet zagra dobrze swoją rolę, a ja zawsze, już do końca z lękiem w sercu. 10 Odpowiedź przez kicia1978 2011-09-12 15:30:08 kicia1978 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 235 Wiek: 33 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaGdy zasypiam widzę w myślach ich razem. Czasami wolę nie zasypiać!!!Jej sms-y że miał seks gdzie chciał, jak chciał i ile chciał dają do myślenia. 11 Odpowiedź przez kicia1978 2011-09-12 15:32:57 kicia1978 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 235 Wiek: 33 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaAle tak naprawdę chyba jestem tchórzem. To mój pierwszy i jedyny facet jakiego miałam. Z nim budowałam swoją przyszłość, planowałam dzieci. Boję się zostać sama.............. 12 Odpowiedź przez l_ukrecja 2011-09-12 16:19:37 l_ukrecja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 685 Wiek: 40 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansa A co on na to wszstko?Jakie jest jego stanowisko? Ten, który wyrządził Ci krzywdę nie jest wart Twoich łez, a ten, który jest ich wart, nigdy nie wyrządzi Ci krzywdy. 13 Odpowiedź przez kicia1978 2011-09-12 17:31:20 kicia1978 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 235 Wiek: 33 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaTwierdzi że mnie kocha, dzieci też. Że to ze mną planował dzieci a z kochanką to tylko wpadka. Uporczywie płacze, przeprasza, utwierdza że kocha. Nie chce się wyprowadzić bo nie chce nas zostawić. Dzwonił do kochanki aby nie wysyłała mi sms-ów i aby nie dzwoniła. Twierdzi iż joichanka wiedziała że nigdy nie zostawi żony. Powiedział mi że chodziło tylko o seks. Ale ja jakoś w to nie wierzę......jeżeli tak było to dlaczego jest dziecko 16 - że bał się z nią rozstać wcześniej abym ja się niczego od niej nie dowiedziała. Idiotyzm - ciekawe ile jeszcze chciał to ciągnąć!!!! 14 Odpowiedź przez moniaCo 2011-09-13 09:06:22 moniaCo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 8,924 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansa kicia1978 napisał/a:Twierdzi że mnie kocha, dzieci też. Że to ze mną planował dzieci a z kochanką to tylko wpadka. Uporczywie płacze, przeprasza, utwierdza że kocha. Nie chce się wyprowadzić bo nie chce nas zostawić. Dzwonił do kochanki aby nie wysyłała mi sms-ów i aby nie dzwoniła. Twierdzi iż joichanka wiedziała że nigdy nie zostawi żony. Powiedział mi że chodziło tylko o seks. Ale ja jakoś w to nie wierzę......jeżeli tak było to dlaczego jest dziecko 16 - że bał się z nią rozstać wcześniej abym ja się niczego od niej nie dowiedziała. Idiotyzm - ciekawe ile jeszcze chciał to ciągnąć!!!!To pachnie okropnym tchórzostwem, albo raczej wygodnictwem. Wygląda na to, że gdyby nie przypadek, to nie dowiedziałabyś się za szybko o podwójnym życiu Twojego życie nie może być normalniejsze! Żyjesz długie lata, myśląc, że złapałaś Pana Boga za nogi a tu nagle takie kuku!Miałam z moim mężem wczoraj rozmowę z gatunku tych trudnych. Broń Boże, nie dlatego że znów miałam jakąś załamkę, tylko tak jakoś zeszło na te że nie wart jest mojego uczucia, że jest draniem, który mnie zniszczył i że nie będzie mógł mieć do mnie pretensji, jeśli będę chciała mu na to odpowiedziałam, że owszem zniszczył coś bardzo cennego i to w jego rękach jest to narzędzie, którym musi odbudować wszystko. I powiedziałam mu coś ważnego: nie ma się użalać jakim to jest strasznym draniem, tylko ma sobie postawić za punkt honoru, żeby mi udowodnić, że warto mu dać tą szansę, ma mi pokazać, że robię dobrze, że chcę z nim być. I to nawet małymi kroczkami, chociażby na początek niech z powrotem założy obrączkę na palec. Niby nic takiego, ale jednak jakiś symbol. 15 Odpowiedź przez kicia1978 2011-09-13 13:46:10 kicia1978 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 235 Wiek: 33 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansaTak łudziłam się że moje życie to sielanka. Chciałam stworzyć udany związek i dom dla swoich dzieci. Pełen miłości, zaufania...... Nie udało się, dostałam od życia taki pakiet platynowy - i to za darmo. 16 Odpowiedź przez End_aluzja 2012-08-13 17:00:06 End_aluzja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-04 Posty: 6,548 Odp: Druga strona medalu - zdadzający i druga szansa a gdzie jesteście dzisiaj dziewczyny? serca na zakręcie...rozpoznamy się;) Posty [ 17 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021 Wiem że konsekwencje dla osoby zdradzonej są przeogromne. Czy ktoś z was zastanawiał się kiedyś nad drugą stroną medalu? Jesli ktoś jest bardzo lojalny i zdradził, to czy może to, według was mieć jakieś konsekwencje psychiczne dla zdradzającego? Czy ktoś kiedyś przeżył coś takiego? Prosze napiszc szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 09:29 nie wiem juz co robic. Znam meza od 4 lat i jest coraz gorzej. Maz mnie nie szanuje. Mowi do mnie podniesionym glosem, potrafi wyzwac. Ostatnio zaczal wydawac mi polecenia. Mamy male 1,5 roczne dziecko i obecnie jestem na wychowawczym. Nie chcialabym rozwodu bo szkoda mi maluszka zeby wychowywal sie bez ojca. Ale z drugiej strony przeciez bedzie widziec ze tatus nie szanuje mamusi i bedzie robic to samo. Co zrobic w takiej sytuacji? Macie jakies rady jak zmienic postepowanie meza? Dołączył: 2015-05-10 Miasto: Liczba postów: 1376 29 kwietnia 2016, 10:02 Jak czytam, że 'mąż traktuje mnie jak szmatę, ale go nie zostawię bo szkoda dziecka' to aż się nóż w kieszeni otwiera. Kobiety same z siebie robią męczennice, oczekując powinnaś z nim pogadać, ale osobiście pochodzę sceptycznie do sytuacji, gdzie jedna strona nie szanuje drugiej w małżeństwie. Zazwyczaj takie kobiety są nieszczęśliwe albo szczęśliwe, ale po rozwodzie. Camorrra Dołączył: 2015-02-08 Miasto: wrocław Liczba postów: 2870 29 kwietnia 2016, 10:03 Pora wracać do pracy i zacząć żyć własnym życiem. A dlaczego przestał Cię szanować jak zaszłaś w planowaną ciążę? Czym to się objawiało? gryczana Dołączył: 2013-01-24 Miasto: Poznań Liczba postów: 1077 29 kwietnia 2016, 10:04 A dlaczego teraz dopiero Ci to przeszkadza? Dziecko ma 1,5 roku pozwalałaś mu na takie traktowanie? Tu chyba leży pies pogrzebany. Od razu trzeba było ucinać każdy komentarz. Teraz natomiast postawienie go do pionu będzie po prostu misją specjalną. Współczuję. bo to tak jet że na początku nie chcesz się kłócić myślisz że to taki wybryk lub coś a potem zaczyna być tego tyle że już przeszkadza. To też nie jest tak ze facet z dnia na dzień staje się hamem ale to tak eskaluje Dołączył: 2015-04-18 Miasto: Wien Liczba postów: 3871 29 kwietnia 2016, 10:05 ja zawsze uwazam , ze lepiej dla dziecka w szczesliwym mniejszym domu niz w nieszczesliwym . Zreszta czemu od razu bez ojca ? Po rozwodzie czesto dopiero jest ojciec , jesli matka nie swiruje i nie ogranicza kontaktu . Znam wiele takich sytuacji , ze po rozwodzie stali sie prawdziwymi ojcami , co weekend biora dziecko , super czas spedzaja . A dziecko tez szczesliwe . Bez przesady , jak sie nie uklada to sie nie ulozy . Ja tAm nie jestem zwolenniczka cierpienia . Camorrra Dołączył: 2015-02-08 Miasto: wrocław Liczba postów: 2870 29 kwietnia 2016, 10:06 gryczana napisał(a):Matylda111 napisał(a):A dlaczego teraz dopiero Ci to przeszkadza? Dziecko ma 1,5 roku pozwalałaś mu na takie traktowanie? Tu chyba leży pies pogrzebany. Od razu trzeba było ucinać każdy komentarz. Teraz natomiast postawienie go do pionu będzie po prostu misją specjalną. Współczuję. bo to tak jet że na początku nie chcesz się kłócić myślisz że to taki wybryk lub coś a potem zaczyna być tego tyle że już przeszkadza. To też nie jest tak ze facet z dnia na dzień staje się hamem ale to tak eskaluje To jest tak, że facet chamem jest od początku, tylko kobiety naiwnie wierzą się zmieni, a już zwłaszcza na pewno po urodzeniu dziecka, które zmieni żabę w księcia i będą żyli długo i szczęśliwie. szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 10:06 u nas to ja dalam kase na wklad wlasny. Tez mysle o powrocie do pracy Camorrra Dołączył: 2015-02-08 Miasto: wrocław Liczba postów: 2870 29 kwietnia 2016, 10:08 szyneczka80 napisał(a):u nas to ja dalam kase na wklad wlasny. Tez mysle o powrocie do pracyaa, to może kompleksy wychodzą? gryczana Dołączył: 2013-01-24 Miasto: Poznań Liczba postów: 1077 29 kwietnia 2016, 10:09 Camorrra napisał(a):gryczana napisał(a):Matylda111 napisał(a):A dlaczego teraz dopiero Ci to przeszkadza? Dziecko ma 1,5 roku pozwalałaś mu na takie traktowanie? Tu chyba leży pies pogrzebany. Od razu trzeba było ucinać każdy komentarz. Teraz natomiast postawienie go do pionu będzie po prostu misją specjalną. Współczuję. bo to tak jet że na początku nie chcesz się kłócić myślisz że to taki wybryk lub coś a potem zaczyna być tego tyle że już przeszkadza. To też nie jest tak ze facet z dnia na dzień staje się hamem ale to tak eskaluje To jest tak, że facet chamem jest od początku, tylko kobiety naiwnie wierzą się zmieni, a już zwłaszcza na pewno po urodzeniu dziecka, które zmieni żabę w księcia i będą żyli długo i szczęśliwie. No też racja. Tylko taki cham jak jest trzymany krótko to się pilnuje. Ale jak poczuje władze to wtedy wychodzi z człowieka co najgorsze. Edytowany przez gryczana 29 kwietnia 2016, 10:16 gryczana Dołączył: 2013-01-24 Miasto: Poznań Liczba postów: 1077 29 kwietnia 2016, 10:12 a z przykładu mojej Mamy która pracowała w biurze a ojciec fiz: całe życie ojciec miał jej za złe że jest lepiej wykształcona lepiej zarabia i ma mniej męcząca pracę. To potem w domu robił z siebie męczennika a ja jak niewolnicy traktowal. Ja na to nie pozwolę. Od chowal Młoda i albo jaśnie pan zacznie się zachowywać albo sajonara. Twardą trzeba być nie mietka szyneczka80 Dołączył: 2016-01-01 Miasto: ustka Liczba postów: 310 29 kwietnia 2016, 10:14 no wlasnie. Poczatkowo nie byl chamem. Poczul sie chyba pewnie. A teraz sie tlumaczy ze to dlatego ze jest taki zmeczony a ja sobie siedze w domu Jak się później okazało, nikt jej tego nie zabronił, a stołeczna ekipa skrzętnie to wykorzystała Od samego początku Legia mnie rozczarowywała. Grała, można powiedzieć, bojaźliwie, chociaż w tym przypadku to stwierdzenia wydaje się być irracjonalne, gdyż to przecież rywalom miały się w tym meczu trząść nogi.
Czy to, że czasem nie chcecie się przytulać, jest powodem do zmartwienia?/ Zdjęcie: Luciano Fagner/Unsplash Opublikowano: 15:22Aktualizacja: 15:24 „Przytulanie jest zdrowe”! Jest ponoć ważniejsze od seksu, zachwyca naukowców, a świat stawia je na piedestale. Lecz czasem nie chcemy przytulać się w związku. Czy to my powinniśmy się martwić, że coś z nami nie tak, czy może świat zachłysnął się kultem przytulania? Sprawdźmy. Plusy przytulaniaGdzie, czyli biologiaKto, czyli partnerKiedy, czyli kontekstDzieci i ryby… Plusy przytulania Nie trzeba naukowych badań, by stwierdzić, że przytulanie jest pełne zalet, jednak naukowcy zajęli się również i tym. Badacze zgodnie dowodzą, że moc przytulania tkwi w oksytocynie – neuroprzekaźniku, który wydziela się z przysadki mózgowej już po kilku sekundach przytulania. Oddziałuje ona na układ limbiczny mózgu, czyli ten zestaw struktur, które stanowią emocjonalne centrum dowodzenia, co wyzwala szereg reakcji fizjologicznych organizmu. Wskutek tego obniża się poczucie stresu, lęku, bólu, smutku, a wzrasta poziom zadowolenia, motywacji, odporności i zaufania. Obecność oksytocyny jest niezbędna do budowania głębokich więzi między partnerami. Przytulanie okazuje się podstawowym elementem naszej biologii. To potrzeba behawioralna, która powinna być zaspokajana tak samo jak głód, pragnienie i sen, gdyż tak samo jak one jest niezbędna do poprawnego funkcjonowania organizmu. Mimo to są osoby, które stronią od przytulania nawet w swoich związkach. Przytulanie z jednej strony więc święci triumfy, ale z drugiej jest jednym z przejawów kryzysu bliskości, rozumianego dosłownie – jako kryzysu bliskości ciała z ciałem. Aby przybliżyć się do określenia przyczyny takiej niechęci, należy odpowiedzieć sobie na trzy pytania: kto, gdzie i kiedy? Zaczniemy od środka. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie umysłu, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z głębokim skupieniem, 30 saszetek 139,00 zł Zdrowie umysłu Good Sleep from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu WIMIN Głębokie skupienie, 30 kaps. 79,00 zł Zdrowie umysłu Naturell Ashwagandha, 60 tabletek 18,15 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Gdzie, czyli biologia Zmysł dotyku pozwala nam namacalnie doświadczać. Na owe doznania składają się dwa rodzaje odczuć – ze skóry oraz z tkanek głębszych. Czucie skórne to tzw. czucie powierzchniowe (eksteroceptywne). Receptory czuciowe umieszczone są w skórze, ale profesor neuronauk poznawczych Francis McGlone i jego zespół badawczy z Uniwersytetu Johna Mooresa odkryli, że skóra ludzka cechuje się różnymi strefami dotykowymi zależnymi od owłosienia. Dotyk skóry owłosionej jest wrodzonym procesem emocjonalnym ukształtowanym przez ewolucję. Odbierany jest przez wszystkich tak samo – jako czułość oraz wyraz troski, jak np. głaskanie po głowie. Dotyk skóry nieowłosionej jest procesem analitycznym, osobistym – ukształtowanym poprzez indywidualne doznania każdego człowieka. Drugi rodzaj czucia to czucie głębokie (proprioceptywne). Dotyczy ono orientacji części ciała. Receptory umieszczone są w mięśniach i ścięgnach. W obu rodzajach czucia doznania fizyczne z receptorów docierają do pierwszorzędowej kory czuciowej płata ciemieniowego mózgu, a stamtąd po wstępnej analizie do dalszych obszarów mózgu. Tam, zestawione z innymi informacjami, zyskują konkretne znaczenie. Kto, czyli partner Związki miłosne dorosłych to szczególny rodzaj relacji, bardzo często warunkowy. Kochamy kogoś za coś, za to, jaki jest, a nie (jak w przypadku miłości rodzicielskiej do dziecka) za to, że jest – tak po prostu, bezwarunkowo. Dorosły jest… dorosły, emocjonalnie dorosły. Jest świadomy konsekwencji swoich słów i czynów. Bierze odpowiedzialność za swoje decyzje i podejmowane działania. Cechuje go wysoki poziom samokontroli. Szanuje nas, jest godny naszego zaufania. Takimi widzimy swoich partnerów, a przynajmniej jako takich ich traktujemy. Do czasu. Kiedy, czyli kontekst Bywa, że spędzamy czas razem ze swoją drugą połówką, ale jakoś niespieszno nam do czułości. Pytanie „kiedy” to pytanie klucz, bo to pytanie o okoliczności przyrody momentu przytulania… a raczej niechęci do niego. Niechęć jest objawem, a „objawy mają swoje znaczenie” (Z. Freud). Jak każdy objaw jest czymś powodowany, tak w każdym związku są takie momenty, w których rzeczywistość weryfikuje dotychczasowy obraz partnerów. Wtedy nabierają oni innych cech. Okazuje się, że partnerzy mogą zranić, oszukać, obrazić itp. Co więcej, bywamy przekonani, że robią to celowo. Jeśli to chwilowa kłótnia, wówczas jest oczywiste, że stan emocjonalnego naelektryzowania skutecznie może blokować kontakt cielesny. Bo czy można dać się przytulać, będąc jeżowcem albo bryłą lodu? Nie – najpierw trzeba ochłonąć. Ale często jest tak, że przyczyna jest głębsza niż powierzchowna kłótnia. Na pozór niby wszystko w związku jest OK, jednak w głębi duszy coś nie gra. Patrzymy na partnera, a na myśl o przytulaniu czujemy wręcz odpychającą energię. W nieco lepszym wypadku pojawia się ambiwalencja – jednocześnie chcemy się przytulić i nie chcemy. Tutaj należałoby pochylić się nad fundamentalnymi elementami związku. Czy aby na pewno wszystkie istnieją? Szacunek, zaufanie, bezpieczeństwo, wsparcie, mentalna intymność to tylko kilka z nich. Jeśli czegoś w tej budowli brakuje, zapewne kryją się za tym kumulowane smutek, żal, złość, które wstrzymują pozytywną ekspresję, a wywołują awersję wobec drugiej osoby. Te uczucia są wyrazem poczucia krzywdy, a gdy czujemy się krzywdzeni, trudno jest wybaczyć i pozwolić na dotyk. Może być też tak, że przyczyna wynika z jakichś obaw lub przekonań. Nie chcę się przytulać, bo przytulanie uważam za oznakę słabości. Albo obawiam się, że przytulanie ma prowadzić do seksu, na który nie mam ochoty, ale nie chcę mówić o tym partnerowi wprost, obawiając się go urazić. Wtedy trzeba sobie w głowie poukładać pewne sprawy. Pamiętajmy, że niechęć nie zawsze musi być powodowana przez drugą osobę. Gdy drażni nas doskonale nam znane i dotąd akceptowane zachowanie partnera, zastanówmy się, czy to przypadkiem my sami nie jesteśmy rozdrażnieni. Dzieci i ryby… … głosu nie mają. Według przysłowia, ale trochę też w kwestii przytulania, bo dzieci i zwierzęta przytulamy chętnie. Zawsze. Wytłumaczenie tego fenomenu pozwoli zrozumieć, dlaczego partner w przytulaniu ma gorzej. Można by wyjaśnić to jednym zdaniem: ponieważ jest dorosły. Dziecko funkcjonuje na innych prawach. Kochane jest bezwarunkowo, bo po prostu jest, a nie za to, jakie jest. Nie jest w pełni świadome swoich konsekwencji i roli swoich słów i czynów. Osiąga mniejszy stopień samokontroli. Jest stosunkowo bezbronne – nie ma takiego anturażu poznawczego, by w pełni skutecznie bronić siebie. Wzbudza w nas uczucie troski i niewinności, nawet gdy coś solidnie przeskrobie, a wymiana szyby w piwnicy będzie nas słono kosztować. Jakże często nie ma w nas wtedy złości, a raczej żal i smutek oraz pretensja do siebie. Bo siebie samych uznajemy za odpowiedzialnych za to zdarzenie, gdyż to my wychowujemy dziecko. (Czy to poprawne zachowanie, to już druga strona medalu). Efekt jest taki, że przytulamy dziecko, nawet gdy nas mocno zdenerwowało. Pamiętając teorię stref czuciowych skóry różnie owłosionej, odruchowo głaszcząc dziecko po głowie, dajemy mu czułość, a nasz gniew szybko truchleje. Dlaczego z partnerem w złości to nie działa? Bo przecież nie jest dzieckiem. W relacji z dzieckiem dużo łatwiej się wybacza. I tu jest pies pogrzebany. Właśnie. Pies – nosi wiele cech, które przypisujemy też dziecku, a w dodatku jest cały owłosiony. Wobec zwierząt także nie trzymamy długo urazy. Ich błędy to efekt naszych błędów wychowawczych i ewentualnie ich instynktów i popędów biologicznych. A co z partnerem? Nic na siłę. Każdy ma prawo do wolności, zarówno ciała, jak i ducha, i ważne, by nasza wolność nie raniła innych. Dotyk jest bardzo osobisty. Zamiast się do niego zmuszać, należy przyjrzeć się związkowi. Niechęć do przytulania to sygnał, że coś w nim nie gra. Nie ma co się czarować – trzeba porozmawiać z partnerem, bo związek to dwie osoby. Odkrycie tego, co w związku piszczy, będzie zbawienne. Jeśli uzdrowimy związek, automatycznie przywrócimy przytulanie. Zobacz także Marta Witkowska Zobacz profil Podoba Ci się ten artykuł? Powiązane tematy: Polecamy
. 276 366 211 689 264 686 94 712

mąż mnie nie szanuje druga strona medalu